Niecały rok temu trafił w moje ręce taki winitdżowy kredens- zakochałam się w nim od razu. Jest prosty w formie a jednocześnie posiada ciekawe detale jak np. wycinane nóżki, został również wykonany z drewna, czyli kolejna zaleta bo uwielbiam drewniane meble. po prostu ideał do mojego wnętrza, od razu to wiedziałam. Jedynie nie do końca przekonywał mnie jego kolor, koniecznie chciałam też mieć mebel z gałkami, ale wiedziałam, że na pewno uda mi się ją dostosować do moich potrzeb 🙂

Tak wyglądała szafa przed metamorfozą. Odrobinkę obita, zakurzona, ale poza tym w bardzo dobrej formie. 

Lista potrzebnych rzeczy

Co było mi potrzebne:

  • Farba akrylowa
  • Średni pędzel i wałek flokowy
  • Złota farba
  • Wiertarko-wkrętarka
  • Szlifierka+ papier ścierny (granulacja 180 i 40)
  • Gąbka ścierna- drobnoziarnista
  • Gwoździe i młotek
  • Ktoś do pomocy, przy tak ogromnej szafie, ktoś kto pomoże nam ją przenieść czy przytrzyma przytrzyma drzwiczki podczas montażu zawiasów jest nieoceniony 🙂

Wykonanie

Wykonanie:

Pierwszym etap było rozłożenie szafy na mniejsze elementy- odkręcenie drzwiczek, zdjęcie pleców (były przyklejone), wyjęcie ruchomej półki.

Nie jestem wielbicielką szafek zamykanych na kluczyk- chciałam żeby zamiast zamka drwi były otwierane za pomocą gałek. Drzwi tej szafy były na tyle dobrze spasowane, że zamykały się i pozostawały na miejscu bez zamka, dlatego mogłam sobie pozwolić na ta opcję bez dodatkowych kombinacji, np. w postaci magnesów. Mechanizm zamka został więc wymontowany, a pozostałe po nim dziury wypełniłam masą szpachlową do drewna.

Kolejnym etapem było szlifowanie szafy, pleców, półek- dla mnie proces najżmudniejszy i najdłuższy, niestety nie jestem fanem szlifowania.  Najpierw użyłam papieru o gramaturze 40, gruboziarnistego, by na koniec wygładzić całość drobnoziarnistym (180). W sumie poświeciłam temu ponad 10 godzin (używając szlifierki, przy tak dużym meblu nie polecam za to zabierać się z zwykłym papierem ściernym w łapce bo potrwa to wieki) bo chciałam odkryć całkowicie drewno, bo w pierwotnym planie szafka miała być tylko lekko zabielona, tak aby by pokazywać rysunek drewna.

Ostatecznie poprzez nierówności w fakturze drzwiczki nie chciały się równomiernie wyczyścić z dawnego koloru, przez co użyłam na całość większej ilości warstw farby, na szczęście wciąż drewno jest widoczne, co mnie bardzo cieszy. Po szlifowaniu całość dobrze przetarłam wilgotną szmatką i zabrałam się własnie za malowanie farba akrylową. Najpierw pomalowałam za pomocą średniego pędzla miejsca trudno dostępne, szczeliny, następnie wałkiem flokowym pokryłam całość. W sumie położyłam 3 warstwy farby, każdą po wyschnięciu szlifując drobnoziarnistą gąbka ścierną. Pomalowałam tez złotym sprayem wystające na zewnątrz elementy zawiasów, aby pasowały do złotych gałek.

Czas na złożenie wszystkiego z powrotem w całość, przybicie pleców.  Na koniec wywierciłam za pomocą wiertarko-wkrętarki otwory w drzwiczkach o średnicy wybranych gałek a następnie je zamontowałam.

Na koniec wskoczyła mała komplikacja, bo śruba od moich gałek była krótsza niż głębokość drzwiczek, ale i na takie przypadki jest sposób. Wystarczy wywiercić odrobinę większą dziurę od wewnętrznej strony drzwiczek, w miejscu gdzie maja być gałki, tak aby śruba schowała się w nich.

Po takiej operacji możemy to miejsce wyszlifować i zamalować na biało, lub zaszpachlować i pomalować, ale ta opcja sprawi, że gdy będziemy chcieli wymienić gałki w przyszłości, dostęp będzie utrudniony. Mniej inwazyjna opcja to zamaskowanie tego miejsca zaślepkami meblowymi (plus odrobina kleju na gorąco, jeśli nie pasują idealnie i dopadają).


Oto i nasz staruszek po przemianie- wciąż w swym świetnym stylu, ale jaśniejszy i z dodatkiem złota dla dekoru 🙂

 

Niby żadna wymyślna forma, a jednak- te półokrągłe nóżki “robią robotę” 🙂    

Mosiężne uchwyty to też zdobycz z drugiej ręki, tworzą z szafą cudowny duet.

XOXO,