Dzisiaj post, który miał się ukazać w zeszłym roku, ale ostatecznie nie pojawił się, głównie przez mój dziwny perfekcjonizm. Zwlekałam ze zrobieniem zdjęć bo a to kwiatki nie takie zakwitły, a to jeszcze jedna rzecz do poprawy,  potem piąta i dziesiąta, a tu burza zalała błotem poduszkę i teraz trzeba wyprać, bo jak to takie poplamione fotografować… itd, itd… Efekt był taki, że sezon balkonowy się zakończył a ja zostałam bez udokumentowanej metamorfozy. Nie ma jednak tego złego- w tym roku podjęłam kolejne kroki aby dopracować tą przestrzeń, mogę więc wam ja pokazać w jeszcze lepszym stanie i z większa ilością zrealizowanych pomysłów 🙂

Na zdjęciu po lewej został uwieczniony moment  położenia palety na balkonie- moja mina i gest mówią wszystko- ale byliśmy dumni, ze zmieściła się na styk! 😀
Na drugim zdjęciu nasze prowizoryczne materace, uszyte przez mnie z wkładu z poduszek i poszewki na pościel. Nie było to najpiękniejsze rozwiązanie, ale działało 🙂

Balkon jest bardzo mały i wąski, bo mierzy tylko 80 x226 cm (plus parę cm wnęki przy wejściu) dlatego jego zagospodarowanie było wyzwaniem. Na powyższych zdjęciach można zobaczyć jak prezentuje się bez “wyposażenia”. Dwa mini parapety po bokach + duży przy oknie, z przodu metalowa barierka.

Stan balkonu w 1015 roku, czyli pierwsze, nieśmiałe podejście do dekoracji tego fragmentu mieszkania

Podstawy- osłony, parkiety + plany

Kiedyś, dawno temu, gdy jeszcze nie mieszkaliśmy tu na stałe, a tylko podejmowałam wstępne próby urządzenia balkonu, oglądając jeden z odcinków programu o urządzaniu wnętrz, podpatrzyłam zastosowanie na balkonie sztucznej trawy i byłam tym pomysłem zachwycona. Opcja dość tania, całkiem szybka w montażu, ale na żywo okazała się zupełnie nieefektowna, zamiast przypominać łąkę, nasz balkon przypominał boisko. W trawę zaplątywały się liście, mimo, że wybraliśmy lepszą gatunkowo specjalnie miękka dla stóp tez nie była.

Kiedy  wprowadziliśmy się tu na stałe zadecydowałam, że trawa zostaje usunięta a na jej miejsce pojawią się tarasowe deski. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, i żałuje tylko, że do od początku w nie nie zainwestowaliśmy. Dodały miejscu przytulności, łatwiej się je sprząta (nawet mimo szpar pomiędzy kwadratami) a chodzenie po nich to bajka 🙂

Szparę między deskami podłogowymi a futryną uzupełniłam kupiona w sklepie budowlanym drewniana listewką- wszystko idealnie się zgrało 😀 

Ułożyłam je tylko do leżanki, co zminimalizowało koszty i czas montażu, bo niestety nie są najtańsze- ale ich wygląd i praktyczność tłumaczą cenę. Jeśli chcemy dopasować je idealnie do naszego balkonu, do montażu będzie nam potrzebna piła do drewna i odrobiona zaparcia w mierzeniu gdzie uciąć (a jeśli jesteście w matmę tak słabi jak ja, to może i nawet zapasowa płytka, w razie W), ale warto! 😀

Druga rzecz, która totalnie odmieniła balkon, to przemalowanie ścian. Cały blok jest koloru… neonowej żaby. Ok, wiem, pewnie znaleźli by się fani tego koloru, ale osobiście wolę bardziej stonowane odcienie i ten zwyczajnie mnie drażnił podczas balkonowego relaksu. Użyłam więc białej farby elewacyjnej do pomalowania strategicznych miejsc, tak aby pozbyć się zieleni, ale jednocześnie nie ingerować w spójność wizualną całego budynku. Komfort odpoczynku tutaj jest teraz zupełnie inny bez drażniących oko neonowych kolorów 😀

Posiadamy kota, więc dla jego bezpieczeństwa zamontowaliśmy siatkę przyklejaną haczykami na specjalny klej, aby nie ingerować za mocno w elewację. To stare budownictwo, sam blok za równy nie jest miejscami jest delikatnie krzywo, ale w ostatecznym rachunku uważam, iż jak na pierwsze w życiu  podejście do montażu siatki, to wyszło całkiem przyzwoicie 😀 Sama siatka trzyma się dobrze, jedynie u nas, co jakiś czas trzeba dokleić haczyk  w jednym miejscu, ale to dlatego, że robią się tam śliskie zacieki przez wodę, to więc nie wina samego zestawu. Samo rozwiązanie mocno poleciłabym każdemu, kto chce zamontować u siebie siatkę, a chciałby to zrobić w jak najprostszy sposób.

 Jak widać ta osłona posiada dość szerokie przerwy, przez które wszystko widać, i tylko kot jest zachwycony tym faktem 😀

Osłona na barierkę to połówki bambusa, ale nie jestem zadowolona z tej konkretnej. Poprzednia była droższa, ale bambus był porządniejszy, dłużej wyglądał dobrze a i prześwity między kolejnymi były mniejsze (chociaż Stefan jest zadowolony, więcej widać przez nie podwórka :D). W następnym roku na pewno będziemy próbować kupić lepszy jakościowo bambus, warto więc zwracać dokładna uwagę na jego wybór, niestety nieprawdą jest, że “każdy będzie taki sam” 🙁

Zamierzamy dokupić na balkon jeszcze roletę- jedyna niewygoda jaka została to brak możliwości czytania czy korzystania z telefonu w słoneczne godziny, a taka roleta dodatkowo chroni balkon przed deszczem, można ją też zostawić zamontowaną na zimę.

Przechowywanie na małym balkonie

 

Najlepszy balkonowy mebel na świecie? HYLIS z Ikei! Mój to mała wersja, przemalowana przez mnie na biało. Przed pomalowaniem go białym sprayem, zastosowałam podkład, który miał sprawiać, że kolor będzie się trzymał przepięknie powierzchni, ale cóż, nie trzyma się 😀 Powierzchnia była traktowana surowo przez pogodę i ciężkie donice, pojawiły się więc tu i ówdzie odpryski, niemniej- niczego nie żałuję, i tak jest super, a po czasie dochodzę nawet do wniosku, że drobne przetarcia nadają mu tylko charakteru 😛

Trzymam tu zapasowe donice i osłonki, jest też miejsce na nawóz do kwiatów czy akcesoria do pielęgnacji. Aby odrobinę uporządkować zawartość półek, drewnianą skrzynkę przemalowałam na mój ulubiony odcień zielonej farby i trzymam tam drobniejsze akcesoria. Góra regału służy jako kolejne miejsce do ekspozycji kwiatów.

Owoce, zioła, warzywa i kwiaty

Mieszkamy tu już na stałe prawie drugi rok, to też kolejny rok uczenia się przez mnie, co jest w stanie tu rosnąc bezproblemowo, a czemu obecne tu warunki nie odpowiadają- balkon jest średnio nasłoneczniony, i czasem wygina rośliny w poszukiwaniu światła 🙁

Do ekspozycji roślin wykorzystuję głównie parapety i drabinkę- najlepiej oczywiście radzą sobie kwiaty na bokach balkonu, gdzie dostają najwięcej światła. Wykorzystałam też wiszące doniczki na barierce na poziomki, aby zapewnić im jak najwięcej słońca przy minimalnym zużyciu miejsca.

Z owoców całkiem nieźle radzą sobie wspomniane wcześniej poziomki, całkiem nieźle truskawki, najgorzej ma się sprawa z warzywami. Rok temu zasadziłam tu pomidora koktajlowego od małego krzaczka i w poszukiwaniu światła urósł niebotycznie w górę zamiast na szerokość, miał jakieś ponad dwa metry, komiczny był to widok 😀  W tym roku wpadłam na rozwiązanie problemu- wzięłam pomidora na balkon dopiero gdy zaczęły pojawiać się owoce, do tego czasu rósł wraz z innymi pomidorami w ogrodzie rodziców. Jak widać na zdjęciach, rozwiązanie to było strzałem w 10kę 😀

Z ziół rok temu całkiem ładnie radziły sobie na balkonie kolendra, tymianek i rozmaryn, w tym roku hoduję tylko miętę, niestety choć pierwsze miesiące rośnie cudownie, zawsze w pewnym momencie atakuje ja mszyca 🙁

Kwiaty- moim numerem jeden są pelargonie i petunie- obie zawsze pięknie rosną, przy czym te drugie wymagają jednak sporych doniczek, aby w pełni pokazać swój urok. Moje tegoroczne odkrycie to bezproblemowe Lobelia i Bakopa- ta druga szybko i obficie zapełnia zwisające donice 🙂

Miejsce do odpoczynku

Miejsca na balkonie posiadam niewiele, ale na szczęście wystarczająco, aby zmieścić tam paletę, a  to z kolei otwiera przed nami możliwości zarówno wygodnego wypoczynku jak i dodatkowego przechowywania. Na przód palety założyłam dociętą na wymiar i pomalowaną farba akrylową deskę, aby nadać palecie ładniejszej wykończenie 🙂

Na palecie umieściłam specjalny materac i poduszki przeznaczone do mebli z palet. Materiał jest wodoodporny, ale wiadomo,  przy większych deszczach w pewnym momencie przemaka. Futerał materaca można zdjąć i wyprać w razie potrzeby, niestety poduszki nie maja już takiej opcji, można jedynie w razie potrzeby umyć je ściereczką.

I teraz fajny trik- materac możemy podnieść i uzyskać w ten sposób dostęp do szpar palety, które tworzą świetne schowki. Trzymam tam ziemię do roślin czy większe akcesoria do kwiatów jak np. drabinki. Chowam tam też nakrycie leżanki- zrobiłam je z kawałka dociętej plandeki kupionej w markecie budowlanym i stosuje je gdy pada kilka dni z rzędu.

Czasami na balkon przynosimy mały stołeczek z salonu, zyskując w ten sposób dodatkowe miejsce do siedzenia 🙂 

Drabinka DIY, czyli ładnie i praktycznie

Drabinka to projekt DIY, i szczerze, nigdy bym go nie powtórzyła 😀 To nie tak, że wyszedł źle, bo wyszedł super- ale gdybym poszukała mocniej to znalazłabym w marketach budowlanych podobne w całkiem niezłej cenie- a jeśli cena jest adekwatna a projekt czasochłonny, to czasem lepiej mądrze kupić, niż się narobić, i mówię to ja, miłośnik DIY 🙂 Niemniej, drabinka jest na idealny wymiar i pełni super swoją rolę- zarówno jako wkład w odrobine balkonowej prywatności jak i również dodatkowe miejsce na kwiaty.

Co prawda kwiaty to efekt uboczny- mój kot zaczął wchodzić na nią i bałam się, ze zaklinuje się kiedyś między drugą jej strona a siatka zabezpieczającą, zamontowałam tam więc wiszące kwietniki, aby uniemożliwić mu te zapędy wspinaczkowe.

Dekoracje i oświetlenie

Uwielbiam lampki w postaci wszelakiej! Całe oświetlenie mojego balkonu pochodzi z Ikeii. Różowy lampion jest solarny i ładuje się dzięki słońcu, sznur lampek to SVARTRÅ- to juz ich drugi rok na polu przez całe lato i spisują się świetnie.

Nie zabrakło tez lampionów na świece 🙂 Tutaj jeden zmieścił się pomiędzy kwiatami, pozostałe są na podłodze- przy tak małej przestrzeni każdy kawałek miejsca jest dobry 🙂

 

XOXO,