Wyznam wam, że jestem fanką wszelkich programów prowadzonych przez Dorotę Szelągowską. Dłuższy już czas temu, oglądając jeden z nich (TEN odcinek), moją uwagę przykuł pewien nietuzinkowy dodatek użyty przez Dorotę. Była to mapa świata powieszona na ścianie. Ale nie taka zwykła, bo była pokryta metaliczną folią do zdrapywania. Miejsca, które widzieliśmy na żywo można było odkryć i dumnie oznaczyć jako odwiedzone, poprzez usunięcie wspomnianej folii- zdrapki. To było coś, co określam spontanicznym ,,no bajer, mówię Ci!”. Ucieszyłam się więc, kiedy ostatnio otrzymałam od Mapka Zdrapka możliwość nie tylko otrzymania takiej mapy, ale również podarowania jej dwóm czytelnikom bloga. Ale po kolei!
MAPKA ZDRAPKA W PRAKTYCE
Już przy otwieraniu paczki spotkało mnie miłe zaskoczenie- sami zobaczcie jak to ładnie zapakowane. Uwielbiam kiedy ludzie dbają o estetyczne detale, od razu przyjemniej się otwiera takie paczki. Dalej było już tylko lepiej. Otwierałyśmy paczkę wraz z moją rodzicielką i wśród okrzyków ”oranyjeża, jakie to ładne!” doszłyśmy do wniosku, że ta metaliczna folia jest tak śliczna, że to przecież aż żal zdrapywać! 😀
Mój model mapy to ta TUTAJ. Sama mapa wykonana jest bardzo starannie, a co najważniejsze, bardzo szczegółowo. Złotą folią pokryte są nawet te najmniejsze wysepki na Pacyfiku.
Dodatkowo zestaw zawierał też szpilki, którymi możemy oznaczać np. miejsca, do których chcemy się udać. Ja marzę niesustannie o Tokio <3!
Prócz samych państw mapa posiada adnotacje o cudach świata, które warto zwiedzić, czy charakterystyczne kraje . Oczywiście, jeśli odwiedzimy jeden z nich, możemy to również dumnie zaznaczyć na naszej mapie, zdrapując daną pozycję.
Najprzyjemniejsze! Dołączoną do zestawu kostką usuwamy metaliczną zdrapkę i odkrywamy miejsca, które odwiedziliśmy. W ten sposób tworzymy widoczny zapis historii swoich podróży. Jedyny minus to to, że skrawki foli latają po całej mapie i okolicy lepiąc się do przedmiotów- ale to nic, w końcu nie zdrapujemy jej codziennie. W zestawie jest też dołączona szmatka, aby usunąć powstałe w ten sposób skrawki.
Ciekawostką jest, że na mapce w miejscu gdzie oznaczona jest Polska, prócz Warszawy jest zaznaczony również mój ukochany Kraków- miłe zaskoczenie!
DIY- JAK OPRAWIĆ MAPĘ?
No dobrze, ale teraz kwestie praktyczne- jak to zawiesić? Pierwotnie planowałam użyć w tym celu ramy, ale mapa ma dość niestandardowy wymiar. Wniosek był prosty- sama zrobię wieszak! Wykonanie takiego wieszaka na mapę jest banalne i zajmuje parę minut.
POTRZEBUJEMY:
- Farba akrylowa w wybranym kolorze lub lakier do zabezpieczenia drewna
- Drewniana listwa maskująca, dostępna w każdym większym markecie budowlanym
- Piłka, nożyce do drewna (to był mój wybór do tego projektu)
- Papier ścierny
- Sznurek/ wstążka
- Pinezki
WYKONANIE:
Podzieliłam listwę na dwie części o długości mapy plus dodatkowe 3 cm, tak aby po zawieszeniu na rogach była wolna przestrzeń 1,5 cm. Wujek google powiedział mi, że tak się mapy oprawia i miał rację- z tą wolną przestrzenią po bokach prezentuje się super! Końce listwy wygładziłam papierem ściernym i nadałam im lekko zaokrąglony kształt. Listewki możemy zostawić w naturalnym kolorze drewna i tylko polakierować, ja swoje delikatnie pomalowałam rozwodnioną białą farbą akrylową. Kiedy farba wyschła, przymocowałam mapę do listewek za pomocą pinezek. Moja listewka była za cienka i pinezki przebijałyby na drugą stronę, dlatego jako podkładki użyłam równo dociętego kawałka tektury. Sprawdziło się idealnie. Również pinezkami przeczepiłam do tyłu listwy wstążkę. W ten szybki i łatwy sposób moja mapa nadawała się już do zawieszenia na ścianie. Powiem wam, że jestem naprawdę zadowolona z mojej oprawy- pasuje, prawda? 😉
WYGRAJ MAPKĘ ZDRAPKĘ!
Podsumowując- stanowczo nie rozczarowałam się i Mapka Zdrapka jest tak samo fajna jak sobie wyobrażałam, a na żywo prezentuje się jeszcze lepiej niż na zdjęciach produktowych. Moja opinia jest więc jak najbardziej pozytywna i mogę śmiało polecić ten nietuzinkowy podróżniczo- wnętrzarski gadżet! Jeśli też chcesz zdobyć taką mapkę wystarczy wziąć udział w konkursie i odpowiedzieć na jedno z dwóch pytań.
Źródło: Mapka Zdrapka
Pierwsza nagroda to mapa Świata. Mapka ta zawiera powiększenie mapy Europy, przez co można dodatkowo dokładnie zaznaczyć miejsca, które odwiedziliśmy na starym kontynencie, natomaist większe kraje podzielone sa na regiony. Mapka zawiera dodatkowo check- listę podróżnika czy listę ciekawych miejsc, które warto odwiedzić podczas kolejnych wakacji.
Aby wygrać wspomnianą mapę świata, wystarczy w komentarzu odpowiedzieć na poniższe pytanie:
1) Wybierz do jakiego kraju chciałbyś pojechać i co przywiózłbyś stamtąd, aby ozdobić swój dom ( muszle, lokalne tkaniny, etc), Uzasadnij kreatywnie dlaczego akurat ten kraj i przedmiot?
2) Jaką najciekawszą potrawę jadłeś za granicą? W jakim kraju?
Mam mapkę zdrapkę Holiday Wordl w domu 🙂 Fajnie się ściera, ładnie wygląda . Nic tylko podróżować 🙂
Polecam bardzo,
Pozdrawiam
Wow, jakie to genialne!!
Marzy mi się mapa Europy, a to dlatego że zadanie konkursowe jest kulinarne 😉
Odnośnie najciekawszej potrawy… nie będzie to może zbyt spektakularne i nie będzie to nic co chciałabym powtórzyć 😉 ale… było ciekawie!
Posiłek odbył się w Paryżu, na parkingu przed jakimś dużym sklepem, była godzina 1 albo 2 w nocy, byliśmy zziębnięci i zmęczeni, więc czekając na poranek i pokój hotelowy odpaliliśmy naszą turystyczną kuchenkę i postanowiliśmy zrobić sobie posiłek: zupa czy herbata? herbata czy zupa… garnuszek tylko jeden – nie będziemy cudować i gotować nie wiadomo ilu posiłków. Ja wrzuciłam do środka fusy herbaciane, a mój mąż w tym samym czasie wsypał warzywa w proszku 😀 Wypiliśmy aż nam się uszy trzęsły i zasnęliśmy w samochodzie! Co to głód robi z człowieka… 😉
2. – marzy mi się mapa Europy!
A najciekawsza potrawa jaką jadłam -zdecydowanie mięso z … kangura. Odwiedziłam kiedyś moją chrzestną w Niemczech. Pewnego dnia zabrała mnie do ogromnej, azjatyckiej restauracji, w której można było znaleźć naprawdę dziwne potrawy. I tak właśnie natknęłam się na mięso z kangura, które pan przyrządził mi w gorącym woku, razem z orientalnymi warzywkami. Z przykrością stwierdzam, że kangur był ohydny – to raz, a dwa – mam jednak wyrzuty sumienia, że zjadłam takie urocze zwierzątko. Ale ciekawość wygrała. No i dzięki temu wiem – że nigdy więcej! 🙂
1. Ogromnie marzy mi się mapa świata. Mam nadzieje, że ten rok rozpocznie wspaniałe zwiedzanie świata. Gdybym tylko była w stanie to z zagranicy przywiozłabym ogromne kaktusy i kwiaty. Uwielbiam rośliny (w naszym klimacie doniczkowe) a w ciepłych krajach swobodnie rosnące w gruncie bez obaw o przymrozki. W planach miałabym wysoki na 1,5 m płot z grubosza (drzewka szczęścia) wokół domu, a w ogrodzie pomiędzy nieregularnymi beżowo-białymi głazami wznosiłyby się kaktusy które z radością wypuszczałyby pączki i pięknie rozkwitałyby. W rogu stanęłaby fontanna z oczkiem otoczona tropikalnymi bambusami i kwiatami wodnymi. Dodatkowo w ogrodzie ustawiony zostałby hamak aby móc czuć się jak na wakacjach.
1 🙂
Marzy mi się mapka zdrapka, na której widnieje cały świat, ponieważ uwielbiam podróżować i w przyszłości chciałabym odwiedzić wiele miejsc, nie tylko w Europie, ale na całej naszej pięknej planecie.
Moja odpowiedź na pytanie konkursowe: Chciałabym odwiedzić Włochy, a dokładniej Toskanię, ze względu na przepiękne widoki i ich różnorodność – z jednej strony góry, które uwielbiam, z drugiej morze, a także cudowne pola lawendy pięknie prezentujące się na zdjęciach. Ten region Włoch kojarzy mi się z podróżą starym kabrioletem z wiatrem we włosach, oglądaniem zachodu słońca i delektowaniem się czerwonym winem (ale to dopiero po 18!). Z takiej podróży przywiozłabym przepiękne zdjęcia zrobione przeze mnie i mojego kolegę, z którym chciałabym tam pojechać oraz butelkę wina. Chciałabym przywieźć zdjęcia, ponieważ fotografia jest moją pasją i uważam, że to najlepsza forma na zatrzymanie wspaniałych chwil, bo jak wiadomo nasza pamięć jest ulotna, a zdjęcia zostają do końca (tego ziemskiego końca). Chciałabym kiedyś usiąść w fotelu, wyciągnąć zdjęcia z Toskanii i zacząć wspominać 🙂
***
Trafiłam na tego bloga przypadkowo, ale zostaję na dłużej. Zdjęcia, DIY, ciekawe pomysły- czuję się tu jak w raju! Pozdrawiam 🙂
1. Obecnie nie mogę doczekać się wyjazdu do Kanady. W odpowiedzi uściślę, że przywiozłabym ze sobą nie co, ale kogo. W Kanadzie mieszka miłość mojego życia i chciałabym już zakończyć etap zwiążku na odległość! Niewątpliwie ON byłby najlepszą ozdobą mojego domu. A że jest przy okazji “złotą rączką”, niewątpliwie przeniósłby to co najlepsze ze stylu północnoamerykańskiego na nasze rodzime polskie podwórko (marzy mi się na przykład piękny płot albo taras z surowego drewna). A mapa zajmowałaby centralne miejsce na ścianie w salonie i moglibyśmy zaznaczać na niej wspólnie odwiedzone przez nas miejsca 🙂
2. Dla mnie osobiście niezwykłym odkryciem były nowe połączenia smaków jakie poznałam we Francji i we Włoszech. Wychowałam się na wsi, dlatego do czasów licealnych i pierwszych podróży nie miałam wielu okazji na poszerzanie kulinarnych doznań. Jakie było moje zdziwienie, że z pozoru wykluczające się smaki tworzą razem taki raj dla podniebienia. Sery z konfiturami (przede wszystkim ukochana figa), twarde sery z miodem, gruszką… Kto nie próbował, niech jak najszybciej nadrobi zaległości 🙂 Z przyjemnością zaznaczę na mapie Europy te dwa kraje, które przywołują tak pyszne wspomnienia 🙂
1) Meksyk i ozdobna czaszka
Meksyk jest niesamowitym krajem, dowiedziałam się tego gdy gościliśmy w szkole właśnie panią z tego kraju. Pokazała nam wiele zdjęć budowli, miast, pustyń, wodospadów i mieliśmy mówić czy to znajduje się tam czy poza granicami. Na koniec okazało się, że wszystkie zdjęcia były z Meksyku. Niektóre fotografie były niebywale piękne, zwłaszcza te, które pokazywały niezwykłość tamtejszej natury. Sam kraj ma w sobie coś magicznego dzięki ich świętu zmarłych. Zadziwia mnie ich podejście do śmierci, to jak akceptują taki stan rzeczy. Nie skupiają się egoistycznie na swojej stracie, tylko cieszą się z tego, że ich bliski jest w lepszym miejscu. Czaszka miałaby mi o tym przypominać i pomagać w zmianie myślenia.
2) W Hiszpani będąc na wymianie miałam okazje spróbować różnych dań. Jedna wyjątkowo zapadła mi w pamięć, niestety nie przez bycie najpyszniejszą, ale zdecydowanie była najciekawsza 😛 Była to zupa przypominająca nasz polski rosół, tylko z tą różnicą, ze było zrobiona z ryby… Z pewnością będę o niej pamiętać przez dłuuugi czas.
2). Najciekawszą potrawą jaką jadłem były raki w Rosji. W czasach studenckich zostałem zaproszony na kilka dni do domu rodzinnego koleżanki Rosjanki z czego oczywiście skorzystałem. Któregoś razu wracaliśmy z odpoczynku nad jeziorem kiedy wujek zatrzymał się, żeby kupić wiadro żywych raków nieopodal jeziora, pomyślał, że to będzie dla mnie ciekawa potrawa, która ‘na pewno’ mi zasmakuje 😛 Po powrocie do domu wszystkie zostały wrzucone do wielkiego gara wraz z mnóstwem ziół i ugotowane. Kiedy już były gotowe każdy wyciągał ich sobie ile chciał (zjadłem dwa) i zjadał rozrywając je na kawałki – czynność ani szczególnie przyjemna ani apetyczna, ale byłem dzielny 😉 Póki co nie mam zamiaru wracać do tej ‘potrawy’, ale człowiek uczy się całe życie, więc chętnie próbuję nowych rzeczy 🙂
Bałabym się zjeść raki, jakoś nie ufam im….
Mam w domu mapkę zdrapkę Polski 🙂 Fajna jest, jeszcze sporo do zdrapania przede mną 😉
To w takim razie pozostaje życzyć realizacji tych wymarzonych podróży!
Muszę kupić tą mapkę fajna sprawa.
I od razu człowiek planuje kolejne wyprawy, bo jak to tak, tak mało zdrapane! 😀