Przedpokój. Jedno z bardziej znaczących dekoracyjnie miejsc w domu, bo to właśnie ono ma robić to tak ważne, pierwsze wrażenie. Często mimo to zapominane, traktowane po macoszemu. Kiedy się wprowadziliśmy, nasz przedpokój był właśnie takim smutnym miejscem. Brunatna, korkowa tapeta, którą było oklejone wszystko wokół- nie oszczędzono nawet drewnianych (sic!) drzwi szafek i pawlaczy. Na podłodze znajdowało się mocno już zużyte linoleum, na suficie lampa z wystającymi kablami. Całość wyglądała bardzo smutno, konieczny był więc mini remont tej przestrzeni.

Pierwszą i największa zmianą było zdarcie tapety, tam gdzie tylko była możliwość, następnie przemalowanie reszty na rozjaśniająca i powiększającą przestrzeń biel. Oczywiście moim marzeniem jest pozbycie się jej z przedpokoju całkowicie, ale póki co nie planuje go realizować.  Jak to w starym budownictwie bywa, tu wraz z tapetami odchodzi cała ściana, co wymagałoby gruntownego remontu, a po ostatnim kuchni -trwającym 2 miesiące, zdecydowanie nie jesteśmy jeszcze gotowi na takie atrakcje ? Na chwilę obecną przemalowanie jej na biało zupełnie odmieniło to wnętrze, i jak na tak mały nakład pracy, efekt jest dla mnie obecnie całkowicie akceptowalny 🙂

Tak wyglądał przedpokój przed zmianami. Właściwie to nawet po pierwszych próbach ogarnięcia tematu, bo na tym zdjęciu została już ściągnięta tapeta z szafek. Na prawej fotografii- szlifowanie parkietu i zdrapywanie z drewnianych listew tapety i starej farby olejnej.

Kolejnym krokiem było pozbycie się tapety z drewnianych listw przypodłogowych, ściągniecie linoleum imitującego parkiet i uwolnienie schowanego pod nią.. prawdziwego parkietu. Te lata w ukryciu dały parkietowi w kość, ale po oszlifowaniu i nałożeniu warstwy nowego lakieru jest zdecydowanie piękniejszy niż imitujące go linoleum.

Po tych metamorfozach przyszedł czas na umeblowanie przedpokoju. Trafiły tu stara ławka, odnowiona i przemalowana na biało, wieszak na ubrania, który jest DIY, a o którego tworzeniu opowiem Wam więcej w następnym poście, metalowy kosz na dodatkowe elementy garderoby. Powiesiliśmy też nowa lampę i zmieniliśmy gałki w szafkach. Na bocznej ścianie zawisła mała galeria, składająca się z 3 obrazków w ramkach. Tak pierwotnie prezentowała się całość- Było schludnie, minimalistycznie, ale z czasem okazało się, że nie do końca jest to to, co potrzebujemy.

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Klaudia (@cladija)

Ławka i tak była nieużywana, dlatego po pewnym czasie trafiła do sypialni i do teraz pełni funkcję półki na poduszki z łóżka. Problemem stało się też zbyt mało miejsca na przechowywanie butów, bo w międzyczasie zdążyłam przywieźć resztę mojego obuwia z rodzinnego domu, w efekcie czego irytował mnie widok licznych butów pałętających się wszędzie. Niezbyt fortunna okazała się też nasza mini galeria, a dokładnie największy obraz, bo choć uwielbialiśmy go, to dość pechowe miejsce, bo o ile wiszące dalej ramki mają się dobrze i nie przeszkadzają, to ta największa  pewnego razu została zahaczona przez plecak podczas otwierania drzwi. Niestety, spowodowanego tym upadku nie przeżyła :(.

Plan był więc taki- nowe meble i nowa ulepszona galeria. Co do szafek, zdecydowaliśmy się na dwie proste, wąskie, ale bardzo pojemne szafki z Ikei. Przez to, że są wysokie, na wieszaku możemy wieszać teraz tylko krótkie kurtki i torebki, ale szybko rozwiązaliśmy ten problem, dodając dodatkowy mały wieszak, na długie płaszcze.

Skoro praktyczne aspekty zostały rozwiązane, przyszedł czas na najprzyjemniejsze- dekoracje, czyli galerię!

Postanowiłam, że zwiększę ilość grafik w na  ścianie- miałam do dyspozycji przecież cała wysoką ścianę, a to przecież wręcz marnotrawstwo jej nie wykorzystać 🙂 Z trzech grafik zrobiło się siedem, a nasze nowe obrazy wybraliśmy w Posterlounge. W przedpokoju tak jak i w reszcie mieszkania postawiłam na galerię eklektyczną- mieszankę reprodukcji starych obrazów, nowoczesnych, geometrycznych wzorów oraz czarno-białych typografii i lineartów. Trzymałam się też określonej palety kolorystycznej- wspomniana czerń i biel, zieleń, musztardowy, róż i odrobina niebieskości. Założenia były proste, ale wybór ostatecznie  trudny, bo podobało mi się zbyt wiele rzeczy na stronie 😀 W takich dylematach stosuję jeden prosty trik. Najpierw wybieramy wszystkie grafiki, które wpadły nam w oko, a spełniają założenia kolorystyczne i stylistyczne galerii i wklejamy je w dokument w programie graficznym. Wystarczy nam do tego najprostszy program do edycji grafik, nawet online. W ten sposób widzimy w jednym miejscu wzory które nam się podobają, łatwo wtedy wychwycić które pasują do siebie nawzajem, czy po prostu które urzekły nas najbardziej.

Plakaty ze strony Posterlounge

Możemy też tak jak ja pójść krok dalej i zrobić pewnego rodzaju mockup z nasza galerią. Po powyższej, wstępnej selekcji, zrobiłam zdjęcie ściany, na której mają wisieć obrazy. Otwarłam fotografię w programie i powklejałam tam wybrane egzemplarze. Dzięki temu mogłam zobaczyć jak będą prezentować się w danym układzie na ścianie, pozamieniać ich kolejność, wymieniać wzory i mieszać ze sobą, aż natrafi się na idealne połączenie. Porobiłam też zdjęcia moich grafik, które wcześniej wisiały w przedpokojowej galerii, aby móc sprawdzić jak będą współgrały z nowymi plakatami.

1  |  2  | 3  | 4 5

Grafiki do ramek wybrane, trzeba było już tylko rozwiązać sprawę dużego obrazu-  koniecznie dalej chciałam mieć w tym miejscu wielka grafikę, ale pozostawała kwestia porządnego umieszczenia jej na ścianie. Po pierwsze zrezygnowałam z plakatu w plastikowej ramce- to nie zdało egzaminu, takie ramki są za liche, aby przeżyć ewentualny upadek. Potrzebowałam więc obrazu w porządnie wykonanej ramie, przymocowanej do niego, a do tego wieszanej na dwóch gwoździach, aby nie była tak łatwa w zrzuceniu, jak poprzednia, na jednym haczyku. Zdecydowałam się więc na grafikę drukowana na płótnie, w ramie z litego drewna i to nareszcie był strzał w dziesiątkę- w końcu obraz wisi stabilnie!

Tak jak za pierwszym razem, zdecydowaliśmy z chłopakiem, że największą grafiką będzie obraz. Tym razem wybraliśmy dzieło brytyjskiego malarza, Johna Williama Waterhouse’a, czyli Psyche opens Cupid’s Garden Gate.

Myślę, że  w przypadku reprodukcji obrazów takich rozmiarów, warto wybrać właśnie druk na płótnie i drewnianą ramę również ze względów estetycznych, bo całość wygląda wtedy naprawdę naturalnie. Szczerze mówiąc, po rozpakowaniu opakowania i ujrzeniu obrazu po raz pierwszy, byliśmy oczarowani jak świetnie się prezentuje w takim wydaniu- wygląda jeszcze lepiej niż sugerowała wizualizacja. Robotę robią też detale- zadruk boków to odbicie lustrzane motywu obrazu, całość nabiera przez to efektownego wrażenia trójwymiarowości.

Prócz ciekawego motywu mitologicznego, wybraliśmy ten obraz z jeszcze jednego powodu- jest coś magicznego w fakcie, że mamy tym sposobem w przedpokoju “kolejne drzwi”, które tym razem zamiast na blokową klatkę, wychodzą prosto do przepięknego ogrodu!

Tak prezentuje się cała galeria po zawieszeniu- obawiałam się odrobinkę, czy  nie będzie zbyt tłoczno, ale jest dla mnie idealnie, całość sprawia, że przedpokój jest ciekawy i przytulny ❤️

To jeden z plakatów, który również miał być w przedpokoju, ale okazało się, że wygląda niekorzystnie na wąskiej ścianie, na której planowo miał wisieć, trafił więc do salonu. Faktycznie nie ma tego złego, bo wpasował się w tamtejszy kącik idealnie!

Grafika to Honeysuckle autorstwa Williama Morrisa. Ten angielski rysownik tworzył cudowne wzory, na stronie Posterlounge znajdziecie jeszcze mnóstwo innych grafik jego autorstwa w formie plakatów, naklejek czy obrazu na płótnie, bo każdą grafikę możemy otrzymać wydrukowaną w wybranej przez nas technice. 

A na koniec pokażę Wam jaki widok mam wieczorem na nową galerię z poziomu salonu- uwielbiam ten klimat!


Na koniec fajna oferta- jeśli tak jak mi spodobały Wam się plakaty z Posterlounge, łapcie kod rabatowy -15% na wasze zakupy- NOTATNIK15. Warto sprawdzić adres, bo wybór wzorów i technik, w jakich mogą zostać wdrukowane i oprawione jest naprawdę ogromny, a paczki przychodzą profesjonalnie zapakowane – nie ma obawy, że przy tak delikatnym towarze jak plakaty coś się pogniecie w transporcie.

 

Wpis powstał we współpracy z  posterlounge.pl

XOXO,