Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem metamorfozy frontów w mojej komodzie. Jestem posiadaczką prostej, białej komody z płyty wiórowej. Takiej pokrytej okleiną, całkiem podobnej do kultowego już Malma z Ikeii. Tak prezentowała się przed metamorfozą:
mi się już te nudne białe fronty, chciałam jakiejś odmiany. Był
tylko jeden warunek- odmiana ta ma być tymczasowa i odwracalna bo a)
co jak efekt końcowy okaże się jednak do bani? b) znam siebie na
tyle, że po paru miesiącach szaleństwa znów zamarzy mi się
powrót do nudnej bieli. Zaczęło się więc kombinowanie.
A może obłożyć materiałem i pospinać od wewnątrz takerem? Albo serwetki i decoupage? Ten pomysł był całkiem niezły i bliski temu co zrobiłam, ale doczytałam, że na niektórych powierzchniach klej do decoupagu niekoniecznie chce być w 100% zmywalny. Trzeba więc było wymyślić coś innego. Coś co da większą gwarancje zmywalności, ale jednocześnie będzie dobrze utrzymywało dekorację na miejscu. Wchodził więc w grę tylko jakiś naturalny, domowy, przyrządzony z zmywalnych, nie reagujących chemicznie składników, klej. I wtedy znalazłam w internecie TEN PRZEPIS– klej ze skrobii do przyklejania plakatów. Coś genialnego-
idealna konsystencja i przeźroczystość. Wykonałam klej z mniejszej
ilości składników niż było to podane w instrukcji, bo tylko
litr (choć jak się okazało, o jakieś pół litra za dużo- patrz uwagi końcowe). Mój przepis prezentował się następująco:
SKŁADNIKI:
- 1 litr
wody - 50 ml mąki ziemniaczanej
WYKONANIE:
Wykonanie kleju podobne jest do robienia budyniu, a więc łatwizna. Wodę wlewamy do garnka, odrobinę odlewamy do szklanki. Wodę w garnku musimy zagotować, natomiast tą w szklance dokładnie wymieszać z skrobią. Gdy nasza woda w garnku będzie wrzała, szybko dodajemy roztwór z mąką i mieszamy jeszcze przez około minutę, dwie.
proces obklejania u mnie przebiegał następująco: Wyjęłam
szufladę, posmarowałam front klejem. Wcześniej wycięłam kawałek
papieru większy od frontu i zaczęłam stopniowo, od jednego końca
do drugiego przyklejać papier do szuflady. Aby nie było bąbli
posłużyłam się książką owiniętą w ścierkę, i przesuwałam ją delikatnie dociskając nią papier do frontu. Kiedy wszystko wyschło odwróciłam szuflady na druga stronę i przycięłam nożem do tapet zbędne fragmenty. Na koniec pokryłam papier cienką warstwą kleju w celu dodatkowego zabezpieczenia go.
Oczywiście udało mi się raz całą sprawę zepsuć, a kiedy zorientowałam się, że na papierze jest uszkodzenie, klej zdążył już wyschnąć. Od razu miałam więc test zmywalności- przebiegł pomyślnie.
Tak prezentuje się komoda po przeróbce;
Metamorfoza miała miejsce początkiem września, użytkuję ją już dwa miesiące, więc spokojnie mogę zapewnić, że nic się nie odkleja. Oczywiście fronty czyszczę na sucho lub baaardzo delikatnie zwilżoną wodą szmatką. Nie jestem pewna, czy klej dobrze zniósłby większą ilość wody lub jakiś detergent.
UWAGI TECHNICZNE:
- Oczywiście nie będę się zarzekać, że zmyjemy ten klej z każdej powierzchni, bo hej, w końcu wszystkich powierzchni nie testowałam 🙂 Jesli jednak chodzi o płytę pokrytą okleiną czy laminatem- działa idealnie. Kolejna sprawa- mój papier nie farbował i nie zabarwił powierzchni, warto jednak wcześniej zrobić test, aby nie było żadnych przykrych niespodzianek.
- Kolejna sprawa to rodzaj papieru- początkowo chciałam użyć dwóch, ale jeden z nich szybko się rwał i powstawały straszne bąble. Trzeba to równie mieć na uwadze.
- Klej jest straaaasznie wydajny, i jeśli nie zamierzacie naraz obklejać
całych 5 szaf, 4 komód i biurka do kompletu, radzę zrobić jeszcze
mniejsza porcję niż ja- tak pół litra, a nawet mniej będzie w porządku.
Ja nie wykorzystałam całego od razu i po miesiącu gdy ponownie
chciałam go użyć otworzywszy słoik zabiła mnie woń- po prostu
klej się zepsuł. Ale, nie, spokojnie, od razu mówię- wyschnięty
klej nie psuje się ani nie śmierdzi. Tak po prawdziwe w formie
suchej to nie ma on żadnego zapachu, za co kolejny plus dla niego.
Taki eko i jadalny klej może być też idealnym rozwiązaniem dla dzieci- nawet jeśli jakimś cudem zostanie on pochłonięty, to nic się nie stanie 🙂
A jeśli chcesz być na bieżąco i śledzić inne wpisy polub mnie na facebooku, o TUTAJ.
Spodobał Ci się ten wpis? Podziel się nim z innymi, będzie fajnie jeśli przekażesz go dalej w świat! Kliknij w ikonkę na dole, do wybranego medium.
Pomysłowo 😉
Dzięki <3
Realizacja, pomysł i efekt – genialne! Rozglądam się po mieszkaniu i myślę co by tu zmajstrować z takim papierem. Myślisz, że na serwetki decoupage też da podobny efekt?
Dziękuję ^^ Nie próbowałam z niczym innym, niż papier ozdobny, ale w sumie ten klej ma konsystencje podobną do mod podge, więc jest szansa, że wyjdzie w porządku.
Ciekawe, też się zastanawiam, gdzie by ten patent wykorzystać 🙂
Ja jestem teraz z kolei na etapie poszukiwania innego papieru, żeby wymienić go na coś jeszcze innego, bo ten już trochę się oparzył. Czyli wszystko zgodnie z przewidywaniami 😀
Jak byłam mała, babcia robiła z nami podobny klej. 🙂 Świetna sprawa.
O, widzisz 😀 U mnie z kolei babcia przyrządzała klej z pszennej mąki . Grudkowate to było i średnio wygodne w użyciu, ale i tak było super 😀
Wygląda świetnie! Wcale nie musiałby to być odwracalny sposób, bo taka komoda jest dużo ładniejsza od tej białej 😛
Fajny efekt 🙂
Efekt bardzo ciekawy. Myślę, że to też dobry i tani sposób na odnowienie mebli 🙂
Fajny pomysł:)
Wyszło cuuudnie <3
Super efekt! Ja takiego kleju używałam do przygotowywania domowych cotton balls'ów, a dokładnie string balls'ów. 🙂 Dwie lampy pod sufitem też na takim kleju robione. 🙂
Pozdrawiam,
Kasia
Ależ piękna przemiana �� super